Kotarbiński is blogging :)

Ni smieszno, ni straszno czyli ze sztambucha marketera

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Gdynia, Poland

poniedziałek, grudnia 10, 2007

Gazeta Bankowa/07.12.2007,

List do redakcji

Nie tylko Pekao przysporzyło jednak frustracji swoim klientom. Fuzja dała
się we znaki również pracownikom BPH. Aleksandra Wysocka, klientka BPH,
chciała zachować swój rachunek właśnie w BPH. Do oddziału banku udała się na
dwa dni przed upływem terminu składania deklaracji, czyli 28 listopada. Tak
opisuje tę wizytę:

- W jednym z krakowskich oddziałów tego banku pracownik odmówił mi przyjęcia
wniosku o zachowanie konta w BPH. Chciałam złożyć wniosek, ponieważ oddział,
w którym zakładałam kiedyś konto, po fuzji będzie należał do Pekao.
Pracownik banku odmówił mi przyjęcia dokumentu, ponieważ jego zdaniem było
już za późno na złożenie go w innym niż macierzysty oddział. "Nie zdążymy go
na czas przesłać" - tak odpowiedziała mi pani pracująca w banku. I tu ciąg
dalszy: "więc musi pani pojechać do swojego oddziału" (nadmienię, że jest on
w innej miejscowości, oddalonej o 30 km od Krakowa). Gdy wyraziłam swe
zdziwienie, że przecież są faksy i mejle, odpowiedź brzmiała "nie mamy
pewności, że faks nie zaginie, a mejl nie zostanie odczytany". I tak oto
bardzo chcąc zostać klientem banku, który ma być jednak w mniejszości po
fuzji, nie mogłam tego zrobić. Jestem tym faktem oburzona - w takim samym
natężeniu poziomem obsługi klienta jak i działalnością banku, który jest
dużą instytucją finansową, działającą w skali kraju. Bank opiera się w
obsłudze kont klienta na klasycznej poczcie, a nie na nowoczesnych formach
dostarczania informacji. Dodam, że nie jest to pierwsza tego typu wpadka
banku w stosunku do mnie. W tej sytuacji być może znalazło się więcej osób.
Nie zdziwi mnie więc jeśli BPH utraci wielu klientów - nie tylko jak widać z
powodu fuzji, lecz z powodu własnych działań, a raczej ich braku.

MAŁGORZATA ALICJA DUDEK