Kotarbiński is blogging :)

Ni smieszno, ni straszno czyli ze sztambucha marketera

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Gdynia, Poland

czwartek, października 19, 2006

Ktos nie przepada za HP...:) Sam niestety nie przepadam rowniez. Popularnosc nie zawsze idzie w parze z pozytywnym postrzeganiem. Rozumiem emocje autora. Kiedy padła moja HP, po dokladnie 13 miesiacach działania ( i utraty w tym czasie połowy swej rynkowej wartosci) - dowiedzialem sie, ze wymiana płyty głównej kosztuje ... 95% wartosci poczatkowej.
Rozwazalem nawet wyslanie drukarki kurierem bezposrednio na biurko szefa HP na Polske z liscikiem w stylu "zwracam wypozyczony sprzet na 13 miesiecy"...
Konkluzja : rozemocjonowany negatywnie Klient to wsciekly wilk wsrod stada owiec ... Lepiej brac to pod uwagę :) Posted by Picasa

sobota, października 07, 2006

"Królowiec" - pojęcie

"Królowiec" - to manager, który otrzymał władzę w firmie w wyniku bliżej nieokreślonych, przypadkowych czynników. Czasami "układów" lub konneksji rodzinnych. Osobnik, któremu natychmiast uderza woda sodowa do głowy, ukrywający za maską arogancji i buty - własną niewiedzę i ułomność kompetencyjną. Klasyczny, typowy szkodnik, niszczący swoją postawą wrażliwą siatkę relacji międzyludzkich. "Królowiec" uznaje wyłącznie własne zdanie, uważa się za nieomylnego i absolutnego władcę powierzonego mu "wycinka świata". Patrz również: "Syndrom Durowa".
Inspiracja nazwy: reklama "Kit Kata.

czwartek, października 05, 2006

Dykteryjka

Kolega opowiedział wczoraj zabawna dykteryjke:

" a propos marketingu i studiow - kiedys w drodze do filmowki na zajecia placilem mandat i policjant sie pyta
- zawod !
a ja radosnie
- student !
- a co pan studiuje ?
- montaz filmowy w lodzi
- no prosze - chociaz ktos cos konkretnego a nie to gowno marketing co wszyscy
(a ja beka bo w domu na polce mgr z marketingu tez lezy)"

Ubawilem sie jak norka :) Dowod jak postrzega marketing zwykle, polskie spoleczenstwo ...

Markietanctwo I

Kiedys byl taki program ( a może nawet jest) - "co mnie gryzie..." Parafrazujac nazwe na "co mnie irytuje?" zaczynam opisywac krotkie historie, wywolujace u mnie atak bialej goraczki ... Bynajmniej nie dlatego, zebym by szczegolnie nerwowy, ale te historie świadcza onajwyższym poziomie indolencji i bezmyslnosci marketingowej. Są to przykłady "markietanctwa" w czystej postaci. Serie tytułuję "Markietanctwo":)
Dostaje mail:

----- Original Message -----
From: aaa@aaa.com.pl
To: bbb@bbb.pl
Sent: Thursday, October 05, 2006 9:22 AM
Subject: Informacja Prasowa
Witam
Wczoraj miała miejsce Uoczysta Gala wręczenia statuetek XXX.
W związku z czym w załączniku przesyłam informację prasową.
Pozdrawiam
reprezentant XXX
------------

Wiadomość w CC ma e-mail: ccc@ccc.com.pl
A moj adres e-mail to ddd@ddd.com.pl ...

Szlag mnie trafił ponieważ:
- ktoś mnie informuje, że wczoraj była gala ...
Tak jakby znajomy przyslal mi informacje, ze WCZORAJ była niezla impreza ...(takie mam odczucie)
- mail jest wysylany w zasadzie do "ccc", ale WCZESNIEJ byl forwardowany do "bbb". Innymi slowy - ktos "z buta" forwarduje te wiadomosc, bez wycinania naglowkow ...

Nie wiem w tym momencie co jest gorsze ? Wysylanie informacji zbiorczych do 100 odbiorcow za posrednictwem CC, czy taki beznadziejny pomysl na forward ... Jakby ktos nie znał funkcji UDW albo nie potrafil wykorzystac prostych programow do wysylania spersonalizowanej informacji. I takich kwiatkow jest mnostwo ... Zgroza !